Strona:PL Homer - Iliada (Popiel).djvu/373

Ta strona została skorygowana.

Teraz do domu naszego przybywa, przystoi mi zatém
Pięknowłoséj Thetydzie nagrodę zbawienia wypłacić.
Zastaw że teraz przed nią gościnne i świetne przyjęcie,
Ja zaś témczasem odstawię i miechy i wszelkie narzędzia;

Rzekł, i od pniaka z kowadłem sapiący potwór się dźwignął
410 

Utykając, a wątłe nożyska się pod nim kiwały.
Miechy z daleka od węgla odstawił i wszystkie narzędzia
W srebrną poskładał szkatułę, któremi dotąd pracował;
Gąbką twarz naokoło i ręce obczyścił obydwie,

Oraz i szyję żylastą i piersi włosami obrosłe;
415 

Chiton przywdziawszy uchwycił lagę, ku drzwiom się skierował,
Utykając; wspierają swojego pana służebne,
Złote, podobne zupełnie do młodych żywych panienek.
Mają one i duszę z rozumem i głosem gadają,

Oraz i siłę, a sztuki od bogów się ponauczały.
420 

Idą usłużnie przy boku książęcia, on ciężko się wlokąc,
Doszedł do miejsca, gdzie Thetys na krześle wykwintném siedziała,
Ręką za rękę ją chwycił, wyrzeka słowo i mówi:
„Thetys w szacie poważnéj, dlaczego w dom nasz przybywasz,

Zacna i luba? co dawniéj nie często u nas bywałaś.
425 

Powiedz czego ci trzeba; wypełnić serce mi każe,
Jeśli wykonać potrafię i jeśli zdziałaném być może.“
Rzekła mu na to w odpowiedź Thetyda łzy wylewając:
„Hefajstosie czyż która z boginiów co siedzą w Olimpie,

Tyle w swéj piersi ponosi żałoby okrutnéj i smutku,
430 

Ile ja, którą ze wszystkich najbardziéj Kronid nawiedził?
Między innemi nimfami mnię jedną wydał za człeka,
Ajakidę Peleja; znosiłam śmiertelne objęcia,
Chociaż wielce niechętnie; on zaś nieszczęsną starością

Leży przygnębion w domostwie; nie koniec mojéj niedoli;
435 

Syna mi potém dozwolił porodzić i pięknie wychować,
Bohatera nad wszystkich; jak drzewo do góry wystrzelił;
Jego ja wychodowawszy, jak w bujnym latorośl ogrodzie,
W kabłączastych okrętach do świętéj Iliony wysłałam,

Żeby walczył z Trojany; już więcéj go ja nie podejmę,
440