Strona:PL Homer - Iliada (Popiel).djvu/416

Ta strona została skorygowana.

Żeby jemu się oprzeć i poznać, ażali go wszyscy
Nieśmiertelni ścigają, co w niebie mieszkają szerokiém,
Tylekroć fala potężna Strumienia rodu boskiego
Z góry zalewa ramiona; on w górę nogami się dźwigał

W duszy strapiony, lecz rzeka mu spodem porywa kolana,
270 

Pędząc naprzód okropna, i ziemię z pod nóg mu usuwa.
Jęknął żałośnie Pelejdes w szerokie niebo spojrzawszy:
„Zewsie rodzicu, więc nikt mnie z bogów biednego nie zechce
Ze strumienia wybawić; co późniéj niech wszystko przecierpię.

Żaden inny mi z bogów niebiańskich nic nie zawinił,
275 

Tylko matka najdroższa co mnie słowami uwiodła;
Ona to rzekła, że w obec warowni Trojan pancernych,
Zginąć mi przyjdzie od szybkich Apollina Fojba pocisków.
Bodaj mnie Hektor był zabił co jest najlepszym z tutejszych;

Wtedy by dzielny pokonał, i zbroję dzielnemu odebrał.
280 

Teraz mi przeznaczono bym zginął śmiercią haniebną,
Rzeką ogromną ściśnięty, podobnie jak chłopak przy trzodzie,
Kiedy go porwał potok, co w bród go zimą przebywał.“
Rzekł; atoli natychmiast Pozejdon samowtór z Atheną

Przy nim bliziutko stanęli, postacią do mężów podobni;
285 

Ręką za rękę chwytając dodali mu ducha słowami.
Z nich odezwał się pierwszy Pozejdon lądem trzęsący:
„Nie uciekaj nad miarę Pelejdzie i nie trać odwagi;
Takich to bowiem ci dwoje na pomoc bogów przybywa,

Z przyzwoleniem Diosa i ja i Pallas Athene;
290 

Jako ci nie przeznaczono byś uległ temu Strumieniu;
Uspokoi sie on niebawem, jak sam się przekonasz.
Ale ci silnie zalecam byś nas usłuchał na pewno;
Wcześniéj rąk nie opuszczaj od walki dla wszystkich niszczącéj,

Zanim do sławnéj twierdzy Iliońskiéj nie weprzesz narodu,
295 

Trojan, co tylko uciekło. Zaś ty gdy zabijesz Hektora,
Wracaj napowrót do łodzi; zarządzim byś chwałę pozyskał.“
Rzekłszy to, potém oboje pomiędzy niebian wrócili.
On zaś goni (bo wielce go boskie zlecenie wzmocniło)

W stronę równiny, co wszędy wylewem wody zalana;
300