Zatém powracaj za mury me dziecko, ażebyś wybawił
Trojan oraz Trojanki, a wielkiéj chwały Pelejdzie
Nie przysporzył, gdy sam i lube życie postradasz.
Miejże zaś litość nademną nieszczęsnym, pókim przy życiu,
Trawi losem okrutnym, by wiele nieszczęścia oglądał,
Synów pomordowanych i córki gwałtem wleczone,
Wszystkie komnaty do gruntu zniszczone, a dzieci niewinne
Porzucane o ziemię, w tém opłakanem nieszczęściu,
Wreszcie i mnię samego sobaki przy wrotach zewnętrznych,
Ścierwem żyjący wywleką, gdy mnię kto ostrem żelazem,
Pchnięciem lub rzutem uderzy i ciało duszy pozbawi;
Których ja w zamku chowałem, od stołu stróży karmionych;
Będą leżeli u wrót. Młodemu wszystko do twarzy,
Nawet choć w boju zabity, przeszyty ostrem żelazem
Leży; i wszystko jest piękne, acz w śmierci, cokolwiek się zjawia;
Ale gdy głowę i brodę siwizną lata przypruszą,
Jest to zaprawdę szczytem nieszczęścia dla biednych śmiertelnych“.
Mówił tak starzec i włosy bieluchne szarpał rękoma,
Z głowy je wyrywając; lecz duszy Hektora nie skłonił.
Z drugiéj zaś strony matka żałośnie łzy wylewając,
Rzeknie do niego ze łzami i słowem się lotnem odezwie:
„Szanuj ten widok Hektorze me dziecko i miejże nademną
Litość; jeżeli ci kiedy kojące piersi podałam,
O tém pamiętaj o dziecko me drogie i męża strasznego
Jemu; jeżeli cię bowiem zabije, to wtedy nie będę
Płakać za tobą na marach, o kwiatku łona najdroższy,
Ani też drogo małżonka nabyta; lecz zdala nas obu
Koło Argejskich okrętów cię szybkie kundle rozszarpią“.