Purpurowe podwójne, barwnemi kwiatami naszyte.
Woła po domu na służki o długich wiszących warkoczach,
Żeby kociołek obszerny do ognia przystawić, by łaźnia
Stała Hektora gotowa, gdy z walki będzie powracał;
Sowiooka Athene zgnębiła pod ręką Achilla.
Wtém usłyszała płacz i jęki od strony wieżycy;
Trzęsły się pod nią kolana i z ręki wrzeciono wypadło.
Zatém powtórnie zawoła na służki o pięknych warkoczach:
Słyszę ja głos méj świekry szanownéj, a we mnię toż samo
Serce się piersiach burzy pod szyję, a spodem trętwieją
Nogi; zapewne co złego zagraża synom Priama.
Bodajby taka nowina najdaléj uszów mych była,
Odciął samego od miasta i ściga pośród równiny;
Może go już i nawet powstrzymał w zapale zuchwałym,
Jakim on zawsze pałał, bo nigdy się hufca nie trzymał,
Ale wyprzedzał, bo jego odwaga żadnemu nie równa.“
Z sercem bijącém, a za nią wybiegły obie służące.
Kiedy zaś do wieżycy i tłumu ludzkiego dobiegła,
Oglądając się w koło na murach stanęła, i jego
Wleczonego zoczyła przed miastem, a szybkie rumaki
Wtedy jéj oczy zaszły jakoby cieniami nocnemi,
Przewróciwszy się w tył wyzionęła ducha i siły.
Z głowy zleciała z daleka wspaniałe włosów ubranie,
Siatka, przepaska na czoło i sznury plecione misternie,
Na ten dzień gdy ją Hektor o hełmie powiewnym sprowadził
Z domu Ejetiona, gdy wianem ją piękném obdarzył.
Koło niéj licznie stanęły mężowe siostry i świekry,
Między sobą trzymając zemgloną prawie do śmierci.