„Jeśli ty giermkiem jesteś Achilla Pelejadesa,
Zatém cię wzywam byś prawdę mi bez ogródki powiedział;
Jestli mój syn dotychczas przy statkach, czyli téż jego
Rozkrajawszy na członki swym psom wyrzucił Achilles.“
„Jeszcze go psy i ptaki staruszku mój nie pożarły;
Owszem leży on jeszcze przy Achillesowym okręcie,
Jak nietknięty w namiocie, i już dwunasta jutrzenka
Odkąd leży; nie gnije mu ciało, nie toczą go również
Wprawdzie go tamten w około mogiły druha drogiego
Włóczył okrutnie, dopóki nie wstała boska jutrzenka;
Ale go nie zbezcześcił, i sam byś mógł przybywając
Widzieć jak leży świeżutki, ze krwi obmyty zupełnie,
Które mu tylko zadano, bo wielu w nim broń utopiło.
Tak to bogowie szczęśliwi dzielnego syna ci strzegą,
Nawet gdy trupem już leży, bo wielce im w sercu jest drogim.“
Tak powiedział; ucieszył się starzec i rzeknie w odpowiedź:
Dary oddawać; toż nigdy mój chłopak, jeżelić go miałem,
Nie zapominał w domostwie o bogach, Olimpu mieszkańcach;
To téż go mają w pamięci, po doli nawet śmiertelnéj.
Teraz atoli ten kielich odemnie przyjmij wspaniały,
Póki do Pelejadesa namiotu bez szwanku nie zdążę.“
Rzeknie mu znowu w odpowiedź usłużny Argi pogromca:
„Kusisz mnie starcze jakoby młodego, atoli nie skłonisz,
Każąc bym po za Achillem od ciebie dary przyjmował.
Jego pokrzywdzić, by późniéj mi coś się złego nie stało.
Z chęcią bym ci towarzyszył choć aż do sławnego Argosu,
Bacząc na ciebie życzliwie, czy w łodzi, czy w pieszéj podróży;
Nikt przez lekceważenie méj pieczy, cię nie śmie zaczepić.“