Potem atoli Ajaxów obojga i syna Tydeja,
Na szóstego Odyssa, Diosa rozumem godnego.
Sam ze siebie nadeszedł o głosie Menelaj donośnym,
Poznał on bowiem w umyśle, jak bratu ciążyła robota.
Pośród nich modły rozpoczął i rzekł Agamemnon potężny:
„Sławny Diosie najwyższy, pochmurny co mieszkasz w etherze!
Bodajby słońce nie zaszło i wieczór ciemny nie zapadł,
Zanim na dół nie pozrucam wysokich Priama szczytów
Nie rozedrę chitona w kawałki na piersi Hektora,
Mieczem przeszywszy, a wielu mu towarzyszy z pod boku
Kunie w kurzawę i ziemię zębami będzie rozrywać.“
Tak się modlił atoli nie słuchał go wcale Kronion;
Oni modlitwy odbywszy i ziarna święcone rzuciwszy
Ciągną za szyję ofiary, biją i skóry zdejmują,
Wykrawają udźce i sadłem wokoło podwójnie
Obłożywszy drobnemi kawałki mięsa przykryją.
Kładą na rożna jelita i obracają nad ogniem.
Kiedy się udźce spaliły i całe spożyto jelita,
Resztę w kawałki skrajawszy na rożnach poosadzali,
Potem starannie upiekłszy na powrót z rożen ściągnęli.
Jeść poczęli, dla wszystkich starczyła wspólna biesiada.
W końcu gdy wszyscy napoju i jadła mieli do syta
Z mową się do nich obrócił Nestor witeź Gereński:
„Dzielny Agamemnonie Atrydo królu narodów!
Dzieła nie odkładajmy od boga nam powierzonego.
Niechajże zaraz keryxy Achajów miedzią okrytych
Naród zwołują, co teraz gromadzi się koło okrętów,
My zaś tu zgromadzeni Achajów liczne szeregi