Z głosu podobna do syna władyki Priama Polity,
Któren u Trojan pilnował na warcie, dufając zwinności,
Siedząc wysoko na szczycie mogiły Ajzyta starego,
Chwili czychając gdy z łodzi uderzą do szturmu Achaje;
„Starcze! jeszcze ci zawsze są miłe próżne gadania,
Równie jak żeby w pokoju, wybuchła zaś wojna niezmierna.
Nie po raz pierwszy zaprawdę znajduję się w mężów potyczce,
Alem nigdzie takiego i tyle narodu nie widział;
Zalegają równinę, by zewsząd uderzyć na miasto.
Głównie ja tobie Hektorze polecam, byś tak mi się sprawił;
W Priama grodzie potężnym znajduje się moc sojuszników,
Każden innego języka, z narodów co ziemię obsiedli;
Naprzód ich wyprowadzi, a mieszczan w szeregi szykuje“. —
Rzekła; lecz Hektor nie stracił z uwagi przestrogę bogini,
Zaraz naradę rozwiązał, i wszyscy ku murom wypadli,
Bramę na roścież otwarto i tłumy na zewnątrz się cisną,
Wprost naprzeciwko miasta pagórek stromy się wznosi,
Na równinie daleko, obchodzić go można do koła.
Ludzie pomiędzy sobą go Batijają nazwali,
Ale bogowie mogiłą Meriny lekkoskaczącéj;
Hektor z powiewającym szyszakiem Trojany dowodził
Priama syn, a z nim najlepszy i najodważniejszy
Naród się zbroił do wojny, zacięty do walki na dzidy.
Dardanami dowodził syn Anchizesa waleczny,
W gajach Idajskich, bogini z człowiekiem łożem się dzieląc;
Nie sam jeden, lecz z nim dwaj Antenora synowie,
Archeloch z Akamantem wszelakiej bitwy świadomi.
Mieszkający w Zelei na krańcu Idy podnóża,