Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

Pokrzepić towarzysze, zarządzić człowiekiem,
Bo ja tam na okręcie jeden starszy wiekiem;
Inni poszli z przyjaźni ku nam, chłopcy młodzi;
Żaden z nich Telemacha wiekiem nieprzechodzi.
A tak przenocowawszy tam, na ciemnej nawie,
Skoro świt się do zacnych Kaukonów wyprawię,
By od nich ściągnąć różne tam należytości.
Ty zaś gościa, którego zamek twój ugości
Wypraw wozem do Sparty; niech go z synów jaki
Zawiezie; a każ rącze zaprządz im rumaki.«

Tak mówiła Atene; gdy wtem niespodzianie
Wionął orzeł; tłum wszystek w podziwieniu stanie.
Zdumiał się i sam starzec patrząc na to dziwo....
Ujął dłoń Telemacha i rzekł mową tkliwą:

»Tuszę, że z ciebie kiedyś zrobi się mąż tęgi;
Gdy nad chłopcem już krążą niebieskie potęgi.
Czyś baczył, że nikt inny nie mógł być przy tobie
Tylko Diosa córa we własnej osobie?
Tak samo się i ojcem twym opiekowała.
O sprawże to Bogini! spraw, niech spłynie chwała
Na mnie, na moje dzieci, miłą połowicę;
Za to dam ci roczniaczkę, gładką jałowicę
Co jeszcze byka niezna, jarzma ani troszki;
Tęć dam w ofierze, złotem każę okuć rożki.«

Tak błagał; a modlitwa doszła do Ateny —
I sławny rycerz Nestor, staruszek z Gereny,