Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

Nareszcie i szóstego niezabrakło brata:
Bo oto i najmłodszy przybiegł, Pejzystrata.
Ci zaraz Telemacha przy ojcu uprzejmie
Posadzili. A Nestor taką rzecz podejmie:

»Żwawo dzieci! spełnijcie duszy mej pragnienie:
Chciałbym się przypodobać bogini Atenie;
Gdyż na tym tam praźniku na cześć Pozejdona
Widocznie oczom moim zjawiła się ona.
Niech który w pole skoczy, wolarzowi każe
Przywieść tutaj jałówkę, którą dam w ofiarze;
Drugi, do Telemacha łodzi bież i sprowadź
Wszystką czeladź; dwóch zostaw, ci mogą pilnować.
Do Laerka złotnika pobieży mi trzeci,
By złotem róg jałówki okuł. Reszta dzieci
Zostanie z nami; każdy będzie tu potrzebnym
Czy jadło przysposobić, czy kazać służebnym
Znieść tutaj stołki, drzewo, dzbany z świeżą wodą.»
Rzekł — wszystko się rozbiegło. Jałówkę już wiodą
Z pola; a z Telemacha przybyła też łodzi
Jego drużyna. Również i złotnik nadchodzi,
Niosąc ze sobą wszystkie narzędzia, mistrz tęgi,
Tak młotek, jak kowadło i krzywe obcęgi,
Do misternej roboty. Na ten obrzęd święty
Zbiegła i Pallas. Nestor złotnikiem zajęty
Dał mu złota; a sztukmistrz złotem okuł rogi
Jałówce; więc boginię cieszy dar ten drogi.
Echefron, Stratios dzierżą za róg jałowicę;
Aretos z komnat wyniósł kwiecistą miednicę