Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

Pełną wody; a w lewej miał ziarna jęczmienne
W krubce. Już Trazymedes wniósł ramie wojenne
Zbrojne w topór nadełbem jałoszki ofiarnej;
Perseusz w misę zbierać miał strumień krwi czarnej.
Ojciec ręce umywszy, miotał jęczmień święty,
A na ogień skręt sierści z łba krowie wycięty.

A kiedy się pomodlił i nasiał jęczmienia,
Wraz przystąpił Trazymed, i siłą ramienia
Palnął — aż topór ugrzązł w karku, przeciął żyły,
I powalił ofiarę. Z krzykiem się modliły
Wszystkie córki, synowe, obok Eurydyki
Żony Nestora, córy Klimena władyki.
Syny, za łeb jałoszkę dźwignąwszy, trzymali
Aż dorżnął ją Pejzystrat. Czarna krew się wali,
I duch cielsko opuścił. Rąbiąc ją w kawały,
Wyjmują polędwice i dwakroć w tłuszcz biały
Obwinąwszy jak zwyczaj, nałożą wysoko
Drobniejszemi gnatami, z kapiącą posoką.
Starzec je tak na stosie spalił, winem polał
Ciemnem; a synów orszak ofiarę okolał
Z pięciozębnemi widły. Spaliwszy te mięsa,
Trzewia do ostatniego aż spożywszy kęsa,
Resztę w drobniejszych sztukach na rożny nawlekli
I takowe przy ogniu obracając, piekli.

Tymczasem Telemacha ślicznego młodziana
Kąpała Polykasta panienka sudana
Najmłodsza z Nestorówien; a po wziętej wannie
Namaściwsży oliwą, odziała starannie