Piękną szatką i w chiton miękki otuliła....
Gdy wyszedł, jak od Bożka jasnosć odeń biła.
Szedł więc, i przy pasterzu mężów siadł Nestorze....
Już z rożnów zdjęto mięso upieczone w porze;
I rzucili się wszyscy na biesiadę oną;
Lecz poważniejsze tylko krzątało się grono
Około wina, które z krateru czerpali,
I biesiadnikom w złotych czaszach podawali;
Aż zgaszono pragnienie, nasycono głody.
Wtedy gereński starzec krzyknął
»Kto tam młody
Niech skoczy, długogrzywe konie tu przywiedzie,
Do kolasy założy; bo nasz gość odjedzie.»
Tak rzekł. Synowie rozkaz spełniają w tej chwili;
Piorunem do kolasy konie założyli;
A szafarka w nią chleba i wina nakładła,
Toż wybornych łakoci królewskiego jadła.
Wskoczył tedy Telemach na rydwan zaprzężny;
Rzeszowódca Pejzystrat Nestora syn mężny
Obok niego usiadłszy, lejce schwycił w dłonie
Klasnął z bicza i lotem puściły się konie
Pólmi, od grodu Pylos coraz dalej mknące;
Dzień cały szarpiąc jarzmo kark ugniatające.
Nareszcie zaszło słońce, cień poczernił szlaki,
Gdy do zamku Diokla, do Feras junaki
Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/117
Ta strona została uwierzytelniona.