Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedym Fenicyę, Egipt, Kipr a nawet strony
Etyopskie zwendrował; Eremby, Sydony,
Toż Libię, gdzie jagnięta z rożkami się rodzą,
A owce w ciągu roku trzykroć z płodem chodzą.
Mają tam gospodarze, mają i pasterze
Mięsa dość, brodzą niemal i w mleku i serze;
Bo jak rok długi ciągle doją się maciorki.
Otóż gdym się tam ganiał i ładował worki
Złotem — tutaj tymczasem brata mi zabito
Skrycie, podstępem, w zmowie z nikczemną kobietą!
Jakoż mi to dziedzictwo obmierzłem się stało,
Wolałbym mieć z tych skarbów trzecią cząstkę małą
Byle żyli ci męże, co na polach Troi
Legli podal od Argos — przyjaciele moi.
Jakkolwiek po nich tęsknię i myślami wodzę,
Przecież po żadnym serce niepłacze tak srodze
Jak po jednym; odbiega sen i chęć do jadła
Gdy o nim myślę. Komuż cięższa dola padła
Jak Odyssowi? Odeń któż więcej biedował?
Los go stworzył do cierpień samych; mnie zachował
Do smutków po zniknionym, który gdzieś się kryje.
A niewierny czy żyje jeszcze, lub nieżyje.
Pewnie stary Laertes codzień po nim płacze,
Toż mądra Penelopa i to nieboracze
Syn Telemach, którego przy piersi zostawił.»

Mówiąc to, w taką rzewność gościa swego wprawił,
Że łza w rzęsach zawisła z wspomnieniem rodzica —
Jakoż w płaszcz purpurowy ukrył smętne lica....