Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

Wywiódł ich Nausitoos, on Bogom podobny,
I osadził na Scheryi kędy kraj zasobny,
A od ludzi daleki; miasto zamknął w tyny;
Zbudował domy, chramy, grunt rozdał na gminy —
Lecz kerą zwalon zstąpił w Aisa podziemie...
Dziś mądry król Alkinoj wziął w rządy to plemie.

Zatem Pallas-Atene w jego dworzec dąży,
A powrót Odysseja na myśli jej ciąży.
Szła prosto; do panieńskich komnat się przemyka,
Gdzie córka Alkinoja śpi piękna Nauzyka,
Boginiom równa wzrostem, a wdzięczna jak one.
Niepodlejszej urody dwie dziewy uśpione
Leżały tam przy odrzwiach łyszczących podwoi.
Pallas jak lekki powiew do łóżka dziewoi
Przemknie się, do głów schyli, coś do niej przygwarza
Wziąwszy na się kształt córki Dymasa żeglarza.
Druchny jej najmilejszej i jej równolatki —
I mówiła Boginia owiana w kształt gładki:

»Oj Nauzyko! toż z ciebie leniuszek nielada;
Drogie szatki, bielizna, precz brudem przypada,
A wesele za pasem. Miejże co pięknego
Dla drużek, coć powiodą do pana młodego,
A i dla się. Bo zwykle strój czysty u ludzi
Zyszcze imię, w rodzicach ucieszenie budzi.
Dalej zatem do prania! wyprzedź ranne zorze,
By raźniej poszła praca, każda ci pomoże:
Ja pierwsza. Raj panieński się kończy; wszak swaty
O ciebie już zachodzą od młodzi bogatej