Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/194

Ta strona została uwierzytelniona.

Pewniej to Bożek który zeszedł na wezwanie
Modłów jej, aż tam z nieba i przy niej zostanie.
Najpewniej, że gdzieś sama jeździła daleko
I znalazła małżonka; boć wiemy, jak lekko
Waży sobie zaloty feackich paniątek! —
Takby ludzie gadali; pozór daje wątek
Do obmów; i ja sama zganiłabym w innej
Gdyby się z uległości rodzicom powinnej
Wyłamawszy, przed ślubem z mężczyzną zadała.
Lecz słuchaj mojej rady, chcesz by się udała,
I ojciec mój w ojczyste odprawił cię progi —
Gdy więc, gaj topolowy ujrzysz podle drogi
Poświęcony Atenie; w gaju strumyk dzwoni;
Niżej futor i sady ójcowskie śród błoni;
A ztamtąd już do miasta niedalej nad staje. —
Tam więc usiądź, gdzie miły chłodek ronią gaje,
I czekaj póki w mieście i domu nie staniem;
Lecz skoro drogę naszą wymierzysz czekaniem,
Pośpieszaj w gród Feaków i pytaj — rzecz twoja —
O mieszkanie mojego ojca Alkinoja;
A nietrudno ci będzie; lada żak najmniejszy
Wskaże ci, bo z feackich dworów najpyszniejszy
Dwór mego ojca, nawet różni się w strukturze.
A gdy się tam dostaniesz i wnidziesz w podwórze,
Przebiegniesz wielką izbę, dalej masz na stronie
Komnatę mojej matki; przed nią ogień płonie,
Ona kręcąc wrzeciono z purpurową wełną
Siedzi o słup oparta; przy niej kobiet pełno.
Tam również i mój ojciec przed ciepłym kominem
Siedzi jak Bóg na tronie i krzepi się winem.