Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

I muły wyprzęgali i wyprane szaty
Z wozu znosili. Panna do swojej komnaty
Szła wprost — gdzie ogień stara nieciła już niańka
Eurymetuza, ongi apejrocka branka;
Z Apejru w łódź feacką przed laty porwaną,
I przywieziona tutaj, na dar godny pana,
Dostała się królowi co Feakom włada —
Za którym, jak za Bogiem lud wszystek przepada.
Wyniańczyła mu córkę białą jak lilija;
Teraz warząc wieczerzę przy ogniu się zwija.

Więc Odys się do miasta zbierał, gdy Bogini
Atene, czuwająca nad nim, mgłę uczyni
I schowa go, by z dumnych Feaków tam który
Spotkawszy go niezłajał, lub niespytał zgóry
Co zacz? A więc gdy w miejskie wchodził już ulice
Zabiegła mu Atena sowiooka, lice
Wziąwszy na się dzieweczki młodej, z dzbankiem w dłoni,
A gdy stanęła przed nim, on ozwał się do njej:
»Dzieweczko, wskaż mi proszę, w tem mieście nieznanem
Gdzie tu dwór Alkinoja, co tutaj jest panem?
Jam człek cudzy i nędzarz srodze nieszczęśliwy
Z dalekich krain idę: więc i duszy żywej
Nieznam pomiędzy ludźmi tu mieszkającemi.«

Na to rzekła Atene z oczami lśniącemi:
»Chcesz diadku, to ci wskażę, kędy idzie ścieżka
Do dworu; tam w bliskości i ojciec mój mieszka.
Idź za mną, wzdy ostrożnie, ja cię poprowadzę;
W nikogo niepatrz, z nikim niegadaj, tak radzę;