Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.
209
PIEŚŃ ÓSMA.

I przemieniona w człeka, ku niemu się zwraca:
»Cudzoziemcze! i ślepy, co rękami maca
Znalazłby głaz twój; z wszystkich najdalej on leży
Niezmięszany z innymi. O niech się niemierzy
Nikt tu z tobą; zwycięztwo zawsze jest przy tobie!«

Tak rzekła; a Odyssejs cieszył się sam w sobie,
Że tu śród obcych znalazł kogoś tak chętnego;
Weselszy też do tłumu rzekł zgromadzonego:
»Dalejże! kto dorzuci gdzie ja? Wnet krąg drugi
Puszczę, może przeleci przestwór równie długi.
Do każdej walki, kto ma serce i ochotę
Służę. Wystąpcie! zmazać trzeba mi sromotę.
Czy na pięście, na siłę, wyścigi — przyjmuję.
Krom Laodama, z każdym sił mych popróbuję;
On mój opiekun, z takim nikt się nieboryka.
Zaiste, ja takiego miałbym za nędznika
Któryby dobrodzieja co go przyhołubił
Na cużynie, w bój wyzwał — sam onby się zgubił.
Zresztą, każdemu stanę, niepogardzę nikiem
I na siłę się zmierzę z każdym przeciwnikiem.
Niemyślcie, że szermierka obca dla mnie sztuka;
Umiem przecież cięciwę napinać u łuka;
Już ja mojego człeka najpierwszy ustrzelę
W kupie wrogów, chociażby towarzyszów wiele
Stało przy mnie i groty na wroga miotało...
Li Filoktet nademną miał wyższość niemałą,
Gdy pod Troją w rzucaniu strzał my się ćwiczyli.
Lecz kto inny mnie sprostać niech się i nie sili,