Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.
214
ODYSSEJA.

Kiedy Hefajst Aresa, co jest znany przecie
Za najchyższego z Bogów tam, w olimpskim świecie,
Złapał sztuką, choć chromy. Masz cudzołożniku!«

Takie były rozmowy na Bogów sejmiku.
Wtem Apollon pytanie do Hermesa wniesie:
»A tyż gończe i synu Diosa, Hermesie!
Chciałżebyś w takie twarde dostać się powicie,
By pieszczotek przy złotej zażyć Afrodycie?«

Na to Hermes odpowiedź miał już na języku:
»Bodajby się tak stało mój celny łuczniku!
Niechby trzykroć mię gęstsze pęta omotały;
Niechby Bogów i Bogiń zbiegł się Olimp cały
Na ten widok; to jeszcze spałbym przy tej złotéj!«

To rzekł — a w gronie Bogów wszczęły się chichoty.
Li Pozejdon się nieśmiał; on prośbą szturmował
Hefejsta, by z tych więzów Aresa roskował,
Mówiąc doń, te mu słowa posyłał skrzydlate:
»Uwolń go, ręczę za nim; na Bogi się, na te
Powołuję; on da ci, jaką chcesz zapłatę«.

Na to mu Bożek ognia na dwie nóg kulawy:
»Daj pokój Pozejdonie, niewłaź do tej sprawy.
Nędzna poręka, która ręczy za nędznikiem.
Cóżbym robił z olimpskim jak ty, poręcznikiem,
Jeśli Ares od długu i oków ucieknie?«

Ziemiowstrzęsca Pozejdon na to mu odrzeknie: