»Hefajście! gdyby Ares raz zwolnion z okowy
Uciekł ci, dług za niego jam spłacić gotowy«.
Na to, znów chromy Bożek: »a to inna sprawa;
Nieufać słowu, niemam ni czoła, ni prawa«.
Rzekłszy to, Hefajst pęta zdjął z nich rąk swych siłą;
A oni zmiarkowawszy, że pęto zwolniło,
Wyskoczyli wraz z łoża. Ares w Trackie kraje
Pognał; ona do Kipru, tam, w Pafijskie gaje
Gdzie ma wonny żertwiennik, leci ućmiechnięta —
Tam ją kąpią Charyty, tam ją maści święta
Oliwa, jaką Bogi maszczą się wieczyste;
I w szatki ją obloką cudowne i czyste.
Tak śpiewał boski piewca. Odys duszą całą
Radował się tej pieśni; z nim się radowało
Serce feackie; dzielni cieszę się żeglarze.
A w tem król, Haliosowi z Laodamem w parze
Kazał pląsać; nikt w tańcu imby dwom niesprostał.
Owóż jeden i drugi piłkę w ręce dostał
Ukraszoną, misternej Poliba roboty —
Pierwszy, w znak się wygiąwszy, popod chmur namioty
Cisł ją w górę; zaś drugi w poskoku się rzucił,
W lot ją schwytał wprzód jeszcze, nim na ziemię wrócił.
Pokazawszy na piłce te sztuki tak wielkie,
Zaczęli pląsem deptać ziemię karmicielkę,
I przeginać się różnie. Młódź sypła oklaski
W krąg stojąca, i pochwał podniosły się wrzaski.