Wieki bohatyrskie Grecyi dostarczały obfitego źródła dla pieśni, mianowicie oblężenie Troi i powrót z wyprawy. Każdy z bohatyrów biorących udział w téj wojnie stawał się przedmiotem niewyczerpanych powieści i legend, bujnie zakwitających na tle tak bogatej fantazyi, jaką się odznaczało plemię helleńskie. Z tych więc legend żyjących we wszystkich ustach, poezya która zazwyczaj stoi przy kolebce każdego spółeczeńskiego zawiązku, korzystała z tych motywów — znaleźli się piewcy gminni, którzy je roznosili z miejsca na miejsce.
O tych wędrownych piewcach, czyli aoidach, daje najlepsze wyobrażenie jedyny dokument: Odysseja. Trzeba nam poznać się z nimi, aby zrozumieć, jakie mieli znaczenie w spółeczeństwie i z jakich materyałów mogła powstać właściwa epos.
Takiego aojdę Femiosa widzimy najpierw na dworze Penelopy żony Odyssejsa, jak rad nie rad musi śpiewać tłuszczy zalotników godujących i hulających cudzym kosztem; nawet ci rozpustnicy nie mogą się obejść bez pieśniarza, gdyż »pieśń i taniec są biesiady koroną«. Podobnież król Feaków Alkinoos, aby uczcić swego gościa Odyssejsa, wyprawia biesiadę, na którą sprasza co najprzedniejsze władyki i kniazie — ale mu niedość tego, gdyż mówi:
Przyzwać mi pieśniarza
Demodoka; pieśń jego cudnie się wyraża
I weseli; on serce z Boga ma natchnione.
Posłuszny rozkazowi króla keryx, przyprowadza aojdę.
wszedł pieśniarz wesołej zabawy
Muzy kochanek, dobrem i złem obdarzony
Bo mu wzrok wziąwszy, dała śpiew pieszczony.