Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.
216
ODYSSEJA.

Więc do Alkina boski Odyssejs tak powié:
»Sława ci Alkinoju, cześć tobie królowi!
Mówiłeś, że świat niema równych twym tancerzy —
Zdumion przyznaję; sława tobie się należy«.

Świętą moc Alkinoja gładka mowa cieszy;
Toż zwrócił się tem słowem do feackiej rzeszy:

»Słuchajcie mię feackie władyki, kniaziowie!
Jak widzę, gość ten siła rozumu ma w głowie.
Piękny mu upominek jakiś dać wypada.
Gdy więc dwunastu kniaziów co przedniejszych włada
W państwie mém; ja trzynasty jeszcze się przyłożę;
Nicch każdy z nas na suknię i chiton się zmoże,
I na złota talencik dla gościa w ofierze.
Znieśćcie że to na kupę; on z sobą zabierze
I z sercem ucieszonem pójdzie na biesiadę.
Euryal też od siebie mógłby go za zwadę
Nieprzystojną, tak słowem, jak datkiem przeprosić«.

Rzekł i wszystkim ten pomysł podobał się dosyć;
Bo wnet każdy kieryxa po dary wyprawił;
A Euryal królowi tak swą rzecz przedstawił:

»Szerokowładny królu, mocarzu Alkinie!
Chętnie ja się dla gościa, jak każesz, przyczynię.
Miecz mu dam w upominku; srebrne on ma jelce,
A pochw z kości słoniowej, błyszczącą się wielce