Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/231

Ta strona została uwierzytelniona.
217
PIEŚŃ ÓSMA.

Świeżą rzeźbą; a sądzę, że dar znamienity«.

I miecz srebrnemi goźdźmi dokoła nabity,
Dał Odyssowi, mówiąc te słowa skrzydlate:
»Cześć ci ojcze wędrowny! jeśli mi rogate
Słówko się wymkło, niechże na wiatry poleci;
A tobie Bóg pozwoli dom, żonę i dzieci
Ujrzeć znowu, po biedzie w tułaczce przebytej«.

Więc Odyssejs mu na to: »Szczęśliwym bądź i ty
Druhu mój! Błogosławieństw spodziewaj się z nieba;
I oby za tym mieczem tęsknić ci nietrzeba,
Któryś mi w upominku z dobrem słowem wmięsił«.

I miecz srebrnogoździsty przez ramię przewiesił.
Słońce zaszło; przybywa coraz darów więcej;
Kieryxi je na zamek odnoszą xiążęcy,
Gdzie syny Alkinoja przyjmujący datki
W ręce swe, składali je u stóp zacnej matki.
Zaś Alkinoj wiódł z sobą resztę zgromadzenia
Na dwór swój, gdzie zasiadło wspaniałe siedzenia.
I świętej mocy Alkin tak rzekł do Arety;

»Kochanko! najśliczniejsze znieś mi tu sepety,
I włóż w nie płaszcz i chiton czyściutko oprany;
Postaw na ogniu z wodą kociołek miedziany,
Aby gość się skąpawszy, obejrzeć mógł one
Upominki, przez zacne Feaki zniesione;
I weselszy wieczerzał przy formingi dźwięku.
Jeszcze mu ten puharek złoty, co mam w ręku