Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/235

Ta strona została uwierzytelniona.
221
PIEŚŃ ÓSMA.

Swe wpuści konia, w którym tylu tam heroi
Greckich siedziało skrytych na zagładę Troi.
Dalej śpiewał jak Grecy po mieście hulali,
Gdy się z brzucha zdradnego konia wysypali.
Jak na mury zamkowe leźli ci i owi;
Jak Odys w Deifoba dworzec, Aresowi
Podobień, wpadł z Atrydą Menelem we dwójkę;
Jak twardą mu tam przyszło z wrogiem stoczyć bójkę;
Jak go zmógł, bo Atene wsparła go ramieniem...

Tak śpiewał boski piewca. Odys z rozrzewnieniem
Słuchał go; łzy mu z powiek lunęły nawałem —
Tak zawodzi niewiasta nad mężowskiem ciałem
Zabitem pod murami co je piersią bronił,
By dzień hańby od dzieci i miasta odgonił...
Ona widząc, jak z śmiercią męczy się, jak kona,
Obejmuje go, wyje... a tu rozjuszona
Kupa wrogów włóczniami plecy jej okłada,
I wlecze w jassyr, gdzie ją trud czeka i biada,
Gdzie ból rozpaczy krasę z lic kwitnących wyssie...
Taki ból łzy wyciskał i tobie Odyssie;
Aleś się przed drugimi z tymi łzami chował —
I tylko Alkinoos jeden coś miarkował,
Obok siedząc, gdy łkanie doszło uszu jego.
Zatem tak się do grona ozwał biesiadnego:

»Posłuchajcie, co powiem, władycy i kniazie.
Demodok niechże śpiewać przestanie na razie;
Jego pieśni nie wszystkim przypadły do smaku,
Bo odkąd wieczerzamy przy boskim śpiewaku,