Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.
243
PIEŚŃ DZIEWIĄTA.

Oni na to: Jeżeli ciebie tu w jaskini
Nikt zdradą nie morduje, ni gwałtu nie czyni
Toś chory z Zewsa woli, nic ci nie pomożem —
Módl się do ojca twego, który włada morzem.
Tak mówili i poszli. Serdecznie się śmiałem
Że zmyśloném nazwiskiem tak ich oszukałem...
Tymczasem jęcząc z bolu, stękając bez przerwy
Kiklop wrota namacał i lekko jak pierwej
Podniósł głaz, usiadł w bramie, i szukał rękami
By się który nie wymknął z naszych wraz z owcami —
Miał on mię za wielkiego głupca, oczywiście.
Nuż ja łeb sobie łamać, jak tu znaleść wyjście,
By mych druchów i siebie wydobyć z tej toni,
A jedna myśl za drugą jak goni tak goni...
Gra o życie... jakiegoż zażyć tu fortelu?
Znalazłem go i lepszym zdał mi się od wielu.

W jamie były tam tryki wełniste, kudłate
Wypasione, a rosłe, i kasztanowate;
Te powiązałem wiklą wyjętą z barłogu
Na którym sypiał Kiklop wróg ludziom i Bogu.
Po trzy związałem z sobą, człeka niósł środkowy;
Dwa boczne miały bronić ukrytej tam głowy;
Trzy zatem niosły drucha jednego pod sobą
Jam zaś sobie upatrzył capa, co ozdobą
Był trzody; temu na grzbiet zarzuciwszy ręce,
Tułowem się pod jego wełnisty brzuch skręcę,
A dłoń w kudłym omotał. Radzi z wynalazku
Z biciem serca czekamy zórz porannych brzasku.