Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/266

Ta strona została uwierzytelniona.

Sześć ślicznych cór, i synów też sześciu. Z synami
Pożenił swoje córy, braci ze siostrami. —
Więc przy ojcu i matce siedziały te stadła
W wonnych gmachach gdzie stoły gięły się od jadła
I napitku, a fletni odgłos brzmiał w przysionkach —
Tak we dnie; a zaś w nocy, męże przy małżonkach,
Spią w łożach, zaścielonych pięknemi makaty.
Wszedłem tedy w to miasto, potem w ich komnaty
Gdzie przez miesiąc gościłem. Eol rozpytywał
O Ilion, nasze nawy; czym przygody miewał
W podróży; jam wyprawy opowiadał dzieje,
Wszystkie na lądzie, morzu przebyte koleje.
Wreszcie, gdym o odprawę prosił do podróży,
Nie odmówił, i zapas dał na drogę duży;
Toż z dziewięcioletniego byka miech skórzany
W którym prąd wściekłych wiatrów leżał jak spętany.
Zews bowiem wszystkie wiatry dał pod jego strażę,
Że gdy chce je ucisza, albo dąć im każe.
Miech ten on sam zawiązał taśmą srebrnolitą
By wiatr niemógł się wymknąć szczelinką ukrytą.
Mnie zaś w drogę wiać kazał tylko zefirowi
Nieść nawy i podróżnych prosto ku domowi.
Lecz inaczej się stało, gdyż niebezpieczeństwo
Ściągnęliśmy na siebie przez własne szaleństwo.

Dziewięć dni, dziewięć nocy gdy tak fale prujem
W dziesiątym, już i ziemię ojców odgadujem,
Już i ogień strażniczy widać, miga w dali...
Gdy w tém, mnie znużonego mocny sen powali;