Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/283

Ta strona została uwierzytelniona.

Przy winie, smacznej strawie, siedzim tam gościną.
Lecz gdy Hory obiegną krąg roku i miną,
Wiele przeszło księżyców, dni minęło wiele...
Wezwali mię na tajne słówko przyjaciele.

»Niebaczny! mógłżeś zabyć o ojczyźnie drogiej,
Jeźli los ci przeznaczył, żywym wrócić w progi
Twego zamku, i smugi rodzinne powitać?«

Tą mową męskie serce umieli tak schwytać
Że gdy z słońca zachodem cień okrył nas szary,
Jam z Kirką wszedł pod pyszne łożnicy kotary
I błagałem pokornie ściskając kolano:

»Boginio spełń raz świętą przysięgę mi daną
Że do dom nas odprawisz; tęskni mi drużyna;
Dzień w dzień łzami, żalami, powrót przypomina
Ilekroć twarz odwrócisz, lub niejesteś z nami.«

Tak rzekłem, a Boginia tę odpowiedź da mi:
Bystrogłowy Odyssie! Niechcę ja was dłużej
Zatrzymywać u siebie; lecz wprzód do podróży
Innej się przygotujecie; trzeba wam z kolei
Zwiedzić gmachy Aisa, kraj Persefonei
Gdzie z duszą tebańskiego pogadasz wróżbity
Ślepego Tejreziasza — duch to znamienity!
Persefona mu z życiem niewzięła rozumu
I on jeden jest mądrym, śród mar czczego tłumu.
Po tej mowie, na serce spadł mi smutek wielki,
Siadłem płacząc na łóżku, i jak zbawicielki