Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/284

Ta strona została uwierzytelniona.

Wzywam śmierci, niech zaraz wtrąci mię w noc wieczną!
A gdym łzami ukoił tę boleść serdeczną,
Dopiero się na taką odpowiedź odważę:
— O Kirko! któż mi drogę przez morze pokaże?
Któż żywy do Hadesu mógł dopłynąć w nawie?

Takem rzekł; ona na to odparła łaskwie:
— »O mój mądry Odyssie! niech cię nieobchodzi
Kto ma być w tej żegludze przewodnikiem łodzi.
Maszt tylko zatknij, podnieś z żaglem białym reje
I czakaj aż z północy dobry wiatr powieje,
Z nim płynąc gdy Ocean przemkniesz niezbrodzony,
Trafisz na niską krawędź, gdzie gaj Persefony
Pełen olsz, topól gonnych, i wierzby jałowej,
Tam z okrętem na głębi stań oceanowej
A sam idź w gmach Aisa. Podwójném korytem,
W nurt Acheronu, Pyri — Flegeton z Kokytem
Co z Stygu wody bierze, wpadają u skały
Gdzie z ogromnym łoskotem łączą się ich wały.
Cny Odyssie! w pobliżu onej tam opoki
Dół wykopiesz na łokieć długi i szeroki,
Nad dołem czyń obiatę zmarłym — niech weń ścieka
Jedna libacya miodu przaśnego i mleka,
Druga z wina, a trzecia z wody, mąki białej
Potem ślubuj, by cienie zmarłych cię słyszały:
Że gdy wrócisz, w Itace dasz na stos żertwienny
Jałowicę bez skazy, i inny dar cenny;
A na cześć Teireziasza — że pod nóż ofiarny
Pójdzie najlepszy z trody, baran całkiem czarny.