Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/344

Ta strona została uwierzytelniona.

Palnął weń pięścią z góry, na dno morskie wtłoczył
Juz w skałę obrócony... a sam pognał dalej...

Na brzegu, między sobą wtenczas rozprawiali
Feakowie, z nich każdy wiosłem sławnie włada,
Więc ten i ów tak mówił do swego sąsiada:
»Biada nam! ktoś nasz okręt wstrzymał w pełnym biegu
Jak wracał, w żywe oczy widzieliśmy z brzegu!...«
Tak pytali, niewiedząc z jakiego powodu.
Aż król do zebranego przemówił narodu:
»Biada mi! dziś się spełnia los przepowiedziany:
Wiem od ojca, że Pozejd na nas rozgniewany
Za przewożenie ludzi bezpiecznemi nawy,
Ma kiedyś wracający z podobnej wyprawy
Okręt nasz, na błękitnociemnej wód roztoczy
Zatopić, a to miasto górami otoczy.
Tak przepowiadał rodzic; więc wszystko się stanie!
A zatem radzie mojej dajcie posłuchanie.
Nieprzewoźmy nikogo, choćby w nasze bramy
Jaki tułacz zawitał; na ofiarę damy
Pozejdonowi byków dwanaście bez skazy;
Może się ulituje, zapomni urazy,
I miasto nam grzbietami gór nie pozamyka.«

Tak rzekł, i każdy w strachu na ofiarę byka
Przysłał; i wszyscy stojąc do koła ołtarza
Błagali Pozejdona wielkich mórz mocarza
Za ludu feackiego władzcą i książęciem.