Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/380

Ta strona została uwierzytelniona.

Bo Telemach już niespał... on przez całe noce
Nie sypia, tak się myślą o ojcu kłopoce.
Więc Atene doń rzekła stając u wezgłowi:

»Niesiedź tu Telemachu i spiesz ku domowi;
Odbiegłeś od majątku, w zamku twoim siedzą
Wyuzdane zuchwalce — a nuż wszystko zjedzą
A mieniem się podzielą? wrócisz po niewczasie.
Więc Menelę grzmigłosa błagaj, niech niepasie
Dłużej cię, a odsyła, byś mógł zastać doma
Matkę cną; gdyż jej własny ojciec się niesroma
Toż i bracia nastawać na nią, by wybrała
Na męża Eurymacha, któremu ztąd chwała,
Że hojny, i od innych bogatsze wniósł wiano...
Niedajże by ci z domu jaki skarb zabrano.
Wiesz przecie co niewiasta w sercu swojem chowa,
Z kim pójdzie, temu wszystko oddać już gotowa,
A o dziatwę swą pierwszą, i o nieboszczyka
Miłego niegdyś, niedba; serce im zamyka.
Przeto wracaj ład zrobić; zdać rządy domowe
Na wiernej i roztropnej służebnicy głowę
Za nim z rąk Bożych weźmiesz zacną połowicę —
Lecz jeszcze mam ci zwierzyć jedną tajemnicę:
Zasiedli na cię z gachów najtęższe junaki,
W ciaśninie, która dzieli Samos od Itaki.
Chcą cię w drodze uśmiercić nim do dom powrócisz;
Lecz ty podal od wysep łódź swoją odrzucisz
A nocą płynąć będziesz. Bóg, który cię broni
I strzeże, dobrym wiatrem żagiel twój pogoni.