Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/381

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszakże dotarłszy brzegów itackich już blizko,
Odeszlij łódź do miasta wraz z drużyną wszystką;
A sam do Eumeja udaj się pastucha
Co trzodę twoją pasie: człek dobrego ducha.
Tam noc spędzisz, a jego wyprawisz w te tropy
Z wiadomością od ciebie do cnej Penelopy,
Żeś już wrócił z Pylosu i cało i zdrowo.«
Tak rzekła i na górę poszła Olimpową.
W tem Telemach obudził uśpionego błogo
Pejzistrata, i mówił trącając go nogą:
— Zbieraj się Nestorido! i spiesz do kolasy
Zaprządz konie, przed nami droga, niewywczasy.

Na to mu odpowiedział Nestoryd: »Co tobie,
Chce się jechać? lecz z jazdy ponoś nic na dobie,
Któż wyjeżdża w noc ciemną? czekaj blasku zorzy,
Niech pierwej podarunki w rydwanik nam włoży
Menelaj syn Atreja, z męstwa świat go sławi;
Niech nas grzecznemi słowy pożegna, odprawi —
Przybysz bowiem rad chowa pamięć gospodarza
Co go przyjmie gościnnie, i hojnie obdarza«

Rzekł, i rychło jutrzenka w złotym błysła stroju...
Nadszedł też i Menelaj, on, grzmiący głos w boju,
Co z łoża od kędziornej Heleny wstał boku —
Gdy go zoczył Telemach jął w jednym poskoku
Nadziewać na się chiton świetny, a ramiona
Okryła mu szeroka szata zarzucona.
Poczem wyszedł mołojec na jego spotkanie —
I syn Odyssa mówił, gdy przy nim już stanie: