»Atrydo Menelaju! boski władzco rzeszy!
Odeślij mię do ziemi ojców, mnie się spieszy;
Pragnąłbym dzisiaj jeszcze puścić się w tę drogę.«
Na to odparł Menelaj: »Zaprawdę niemogę
Zatrzymywać cię dłużej Telemachu u mnie,
Gdy tak tęsknisz do domu; wiem jak nierozumnie
Robią ci gospodarze co męczą swych gości
Zbytkiem przynuk, lub zbytkiem jawnej oziębłości.
Środek dzierżę; gdyż jedno i drugie niemiłe
Czy kto gościa wypędza, czy trzyma na siłę.
Chce gość jechać — odsyłam; chce zostać — więc goszczę.
Czekaj-że niech ci wprzódy kolasę wymoszczę
Pięknemi podarkami abyś patrzał na nie,
A niewiastom rozkażę przyrządzić śniadanie
Sute, z wszystkich zapasów, w jakie dom obfity.
Cel podwójny osiągnę, bo uczczę zaszczyty,
A i ciało nakarmię; potem już możecie
Jechać sobie i brodzić po bezbrzeżnym świecie.«
Na to taką odpowiedź dał mołojec hoży:
»Atrydo Menelaju, wychowanku Boży!
Spieszy mi się do domu; bo gdy odjeżdżałem
Nikt nie był, aby oko miał nad mieniem całem;
A nuż syn szukający ojca sam przepadnie?
Lub w zamku kto tymczasem skarb jaki mi skradnie?«
Na te słowa Menelaj, głosem boju grzmiący
Kazał żonie, i dziewek czeredzie służącej,
Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/382
Ta strona została uwierzytelniona.