Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/385

Ta strona została uwierzytelniona.

Więc zachodząc im drogę, rzekł: »Bywajcie zdrowi
Mołojcy! a pokłońcie się tam Nestrowi
Odemnie — on był dla mnie jak ojcem rodzonym
Gdyśmy się tam Achiwi bili pod Ilionem.«

Na to odparł Telemach: »O ty mężu Boży!
Co każesz, to się wszystko dokładnie przełoży
Skoro na miejscu staniem. Obym tak z powrotem
Mógł ojca zastać w domu, i mówić mu o tem
Jak mię tu ugościło przyjęcie łaskawe —
Jak sute upominki dano na odprawę.«
Gdy to mówił, w tem orzeł mignął z prawej strony
Dużą, białą gęś dworską pochwycił on w szpony
I z nią leciał... a za nim z wrzaskiem tuż tuż goni
Zgraja chłopów i kobiet... Orzeł blisko koni
Skręcił w prawo i wionął... Widok niespodziany
Ucieszył i otuchą napędził młodziany.
Aż Menelę Pejzistrat zagabnął słowami:

»Pomyślno, władzco ludów, czy znak ten za nami
Czy za tobą, i komu wróżbę niebo zsyła?«
A właśnie go ta wróżba już zastanowiła,
Bo myślał, coby wnosić miał z tej tajemnicy?
Gdy go ubiegł w tem dowcip pięknej połowicy:

»Wieszczę wam! posłuchajcie co mi wlali w duszę
Bogowie, a co wkrótce spełni się, jak tuszę —
Orzeł po łup przyleciał i gęś uniósł białą.
W te skały, gdzie i gniazdo ma i dziatwę małą —