Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/394

Ta strona została uwierzytelniona.

Gościu mój, to odpowiem na pytanie wasze.
Siedźcie sobie, a pełną wychylajcie czaszę;
Noc długa, i wywczasu może kto chce, zażyć.
A kto niechce, przyjemnie może noc przegważyć;
Nikt cię tu nieprzymusi do spania; sen długi
Wadzi zdrowiu. A jeśli tam jeden lub drugi
Kwapi się już do łóżka, to niech się położy;
Za to jutro, o rannej zbudziwszy się zorzy,
Po śniadaniu, wraz trzodę na paszę wywiedzie.
My zaś sobie tu w dwójkę zasiadłszy, sąsiedzie,
Będziem jeść i popijać, i szukać osłody
W zwierzeniach się z niejednej minionej przygody;
Bo taki co się tułał i nędz zaznał wiele,
Lubi czasami grzebać w tym cierpień popiele.
A więc ci to opowiem o coś pytał druchu:
Jest wyspa Syria, może wiesz o niej z posłuchu,
Leży w górze Ortygii, na słońca zwrotniku
Niewielka, ale żyzna; owiec tam bez liku
I bydełka, i winnic i zboża się chowa.
Głód nieznany, i nigdy zaraza morowa
Biedne ludzie nietrapi, lecz gdy wiek zgrzybiały
Przyjdzie na nich: Artemis ze swojemi strzały
Toż Apollon ów łucznik pojawia się boży,
Strzelają, i strzał cichy nieznacznie umorzy.
Na wyspie dwa są miasta, kraj ma dwie połowy
Nad obiema był królem syn Oimenosowy
Ktesios, mój ojciec, bogom z wejrzenia podobny.
Raz więc okręt Feników — a lud to sposobny
Do żeglugi, lecz chytry — przywiózł był towary,
Świecideł rozmaitych. W domu zaś mój stary