Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/409

Ta strona została uwierzytelniona.

Że z Pylos w dobrem zdrowiu wróciło jej chłopie.
Ja tymczasem zaczekam, aż będziesz z powrotem;
Krom niej, nikomu z onych Achiwów nic o tem
Nie mów; wielu z nich bowiem skrycie na mnie godzi.«

Więc Eumej mu na to: »Już wiem o co chodzi
I rozumiem dlaczego dajesz tę przestrogę:
Jednak prawdę mi szczerą powiedz: czy ja mogę
Z wiadomością tą skoczyć zachodem za jednym
I do starca Laerta? Któżby się nad biednym
Nieużalił! Choć dotąd jadły go zgryzoty
Za synem; w pole chadzał, dozierał roboty,
Chętka mu przychodziła nawet i nierzadko,
Że jadł i pił przy jednym stole z swą czeladką.
Lecz odkąd ty do Pylos puściłeś się w nawie
Jak słychać, już nic nie je, i nie pije prawie;
A w pole nie wychodzi, lecz jęczy i wzdycha
Jak mruk siedząc, aż ciało do kości przysycha.«

Na to rzekł mu Telemach: »Przykro mi i boli —
Lecz zostawmy Laerta własnej jego doli.
Gdyby ludziom szło wszystko gładko, od życzenia,
Jabym wpierw powrót ojca wybrał bez wątpienia.
Spiesz się tedy z poselstwem i prosto, na boki
Niezbiegając do niego, wrócisz tu bez zwłoki;
A tylko matce szepniesz, niech chyłkiem wyprawi
Klucznicę, ta starcowi całą rzecz wyjawi.«

Rzekł i naglił, a pastuch postoły nakłada
I pospiesza do miasta. — Widziała Pallada