Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/413

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystkom z rozkazu Bogów przechował w jaskini;
Tu zaś jestem na rozkaz Ateny bogini
By się z tobą naradzić, jakby zgnieść te wrogi.
Powiedz mi, ilu ich tam, czy poczet ich mnogi?
Chcę wiedzieć co za jedni i zkąd te zuchwalce?
Muszę się wprzód namyślić dobrze o tej walce.
Czy sami, bez pomocy przyjaciół uderzym,
Czyli też nam wypadnie związać się przymierzem?«

Więc roztropny Telemach rzekł doń temi słowy:
»Ojcze! wciąż o twej sławie słyszałem bojowej,
O ramieniu do kopii, o głowie do rady —
Lecz czyś nierzekł za wiele i nie bez przesady,
Aby we dwóch się porwać na ten tłum siłaczy?
Gdyby ich tam dziesiątek, dwa nawet — cóż znaczy!
Ale bo to gromada!... policz sam ich siły
Jakie z sąsiednich wysep na dom się zwaliły:
Z Dulichionu pięćdziesiąt i dwóch dziarskiej młodzi
I sześciu pacholików, co koło nich chodzi;
Z Same dwudziestu czterech; z Zakintu leśnego
Dwudziestu masz Achajców; dodajmy do tego
Dwunastu Itakanów — wszystko kwiat młodzieży;
Medon Keryx i pieśniarz do nich też należy;
Okrom nich dwaj krajczowie służą im przy stole.
Gdybyśmy takiej kupie w zamku dali pole
Kto wie czy miasto zemsty, klęska nas nieczeka:
Radziłbym przeto w pomoc przybrać więcej człeka,
Pomyśl raczej, kto mógłby poprzeć nas ramieniem.«

Odparł mu na to Odyss niezłomny cierpieniem: