Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/415

Ta strona została uwierzytelniona.

Ty im mów, żeś te bronie na miejsce osobne
Z dymu wyniósł, bo już się stały niepodobne
Do tych, co po odjeździe Odyssa zostały,
Od kopcia ogniowego tak bardzo zczerniały.
Mów, co większa, że Kronid szepnął ci do duszy,
Ze o zwadę nietrudno gdy się łeb zapruszy,
A do zwady przyjść może i do krwi przelania;
Toby gody zepsuło, niemniej jak starania
O rękę Penelopy; wszak pociąg dla męży
Ma żelazo... Lecz dla nas zostaw z tych oręży
Dwa miecze, dwa oszczepy, dwie tarcz z byczej skóry,
By je chwycić, gdy przyjdzie napaść na nich z góry.
Pewnie ich Zews z Ateną oślepią na razie.
Lecz ty jeszcze o jednym pamiętaj zakazie,
Jeźliś syn mój, szlachetne masz w sercu zarzewie:
To, że Odys powrócił, niech żywy nikt nie wie,
Nawet Laertes, nawet zacny nasz pastucha;
Niech to niedojdzie nawet Penelopy ucha;
Nas dwóch wie tylko; — bowiem zbadać nam wypada
Dworskie dziewki, parobki; ten ów coś wygada,
I dowiemy się kto nam wiernem sercem służy,
A kto zdradza, i przeciw twej władzy się burzy.«

Więc Telemach w tych słowach ojcu odpowiedział:
»Odtąd poznasz mię lepiej ojcze! będziesz wiedział
Jakim jestem; żem nie płoch, ani też ladaco.
Wszakże wątpię, czy prośba ta przyda się na co
Nam obydwom; zważ ino jakiby czas długi
Trzeba chodzić, z osobna wypytywać sługi