Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

się uspokoiły; a on zaczął mię przepraszać, że te psy nigdy nieszczekają na okolicznych mieszkańców, a to dopiero pierwszy raz za jego pamięci zdarzyło się, że obcy człowiek do tej chaty zawitał.
Gdym mu zrobił uwagę: po co trzyma taką psiarnię, co żre najmniej za dwóch parobków — odrzekł prawie z oburzeniem, że zawsze tyle psów trzymał jego ojciec, dziad i wszyscy przodkowie aż do Telemacha, Odyssejsa i Penelopy, i że sam gotówby głodu przycierpieć, niż się pozbawić jednego z tych wiernych domowników.
Widać z tego drobnego rysu, od jak niepamiętnych czasów przechowuje się ta tradycya u mieszkańców Itaki.
W ogóle lud ten prosty i ubogi, niezmiernie jest wrażliwym na urok poezyi; raz zasmakowawszy w pięknościach Odyssei, której ustępy Schlieman czytał w oryginale, a po nowogrecku objaśniał wieśniakom, często aż do uprzykrzenia, domagali się od niego tej przyjemności, której trudno było odmówić, gdy widział entuzyazm słuchającej gromadki. Jednę z takich scen opisuje; a ta mu się przytrafiła w »winnicy Laertesa» do której przybywszy z niemałem utrudzeniem, usiadł sobie i zaczął odczytywać XXIV pieśń Odyssei, mającą z tą miejscowością tak ścisły związek. »Jeżeli zjawienie się obcej twarzy — mówi on — obudzało ciekawość w stolicy Itaki, to nierównie większą na wsi. Zaledwie siadłem i otworzyłem książkę, otoczyła mię ludność wioski, zadając tysiączne pytania. Żeby się od natrętnych uwolnić, zacząłem im głośno recytować XXIV pieśń Odyssei od 205 do 412 wiersza, dołączając wiersz w wiersz tłomaczenie nowogreckie. Nieopisany zapał ogarnął ich, kiedy usłyszeli w dźwięcznym języku Homera, języku ich sławnych naddziadów żyjących przed trzydziestu wiekami, opis nędz i tęsknic starego króla Laertesa, doznanych w tem samem miejscu,