Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/458

Ta strona została uwierzytelniona.

»Roztropne twoje słowo, mówisz wyśmienicie;
Idź więc, i powtórz mu to wszystko, moje dziecię!
Lecz wprzód opłócz się, namaść maściami wonnemi,
Nielza z twarzą spłakaną stawać tam przed niemi.
Łzami popsułaś sobie kwitnące jagody —
A przecież syn twój wyrósł, doczekał się brody;
Takim jest jak u Bogów sobieś wymodliła!«

Penelopa jéj na to: »Eurynomo miła!
Nietroskaj ty się o mnie i nieradź z przyjaźni
Abym ciało maściła i poszła do łaźni.
Wszak Bogi mię Olimpscy dawno oduczyli
Dbać o płci mej ozdoby; jak raz od téj chwili
Kiedy mąż mój odpłynął... Owszem Hippodamię
I Autonoję przyzwij, niech mi dadzą ramię
Gdy tam pójdę; bo wstydem spłonęłabym cała,
Gdybym się sama jedna gachom ukazała.«
Na ten rozkaz z komnaty wybiegła klucznica
Wołać panny, i pośpiech każdej z nich zaleca.

Lecz Boginia Atene myśl powzięła inną:
Penelopie zesłała drzemkę dobroczynną;
Sen ją zmorzył i padła już ubezwładniona
W krzesło, i już Boginia tchnęła jej do łona
Boski czar, aby wzbudzić w Achiwach zdumienie.
Jej lice w ambrozyjne ubrała promienie —
Kitera z takich wdzięków wieniec ma uwity
Kiedy w pląsy się puszcza ze swemi Charyty.
Przytem wzrost jej i postać dała okazałą,
W bielsze kości słoniowéj oblekła ją ciało.