Matka i ojciec, syna drogiego powrotem,
Nuż pytać go o wszystko, by mówił im o tem
Jak otrzymał tę bliznę. On im opowiadał
Że mu w kniei odyniec białym kłem ją zadał,
Gdy polował w Parnasie z synmi Autolika.
Właśnie starka tę bliznę pod dłonią spotyka —
A poznawszy — jak miała nogę jego w ręku
Tak puściła — ta w miednik upadła i brzęku
Narobiwszy, naczynie z wodą przechybnęła —
Ona trwogą zadrżała, radością spłonęła,
Głos jej zastygł, a łzy się cisną — lecz wzruszenie
Przeszło... i już podbródek głaszcząc mu pieszczenie
Rzekła: »Synu! Tyś Odys; jam ciebie mój Panie
Niemogła pierwej poznać, aż ot po tej ranie.«
I w stronę Penelopy, wzrok jej promieniący
Znać dawał, że to mąż jej, Odys wracający.
Lecz królowa na migi te nieuważała,
Gdyż Atene gdzie indziej myśl jej skierowała.
Wtem Odys starkę chwycił za gardło, i k’sobie
Przyciągając, rzekł do niej: »Ej matko, co tobie!
Chcesz mię zgubić? a przecież tyś mię własnem mlekiem
Wykarmiła; i kiedy, po świecie dalekim
Nabiedowawszy, wracam do ojczystej ziemi
Dwódziestoletni tułacz pomiędzy obcymi! —
Więc, jeźlić pozwolili poznać mię Bogowie,
To milcz! i niech się o mnie nikt w zamku niedowie.
Bo inaczej — a groźby dotrzymam ja święcie —
Gdy z łaską Bożą, gachów nastąpi wyrznięcie,
Wezmę się do występnych dziewek — łby im skręcę
I tobie niedaruję i ciebie poświęcę.«