Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/520

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeżeli gachów zetrę przy pomocy nieba,
Każdemu z was dam żonę, i dobry szmat chleba,
Toż chatę gdzie pod bokiem, byście każdej chwili
Z mym synem jako bracia i druhowie żyli.
Niedość to; lepszy dowód pokażę wam przecie:
Po którym mnie poznawszy, wierzyć już będziecie;
Oto blizna — przed laty zadana kłem dzika
Gdym w Parnasie polował z synmi Autolika.«

Tak mówił, i tę bliznę odkrył z pod łachmana —
A gdy była odkryta i przez nich poznana,
Z płaczem go w swe ramiona obydwa porwali,
Witali, a po rękach i w twarz całowali —
I Odys ich nawzajem w twarz, w ręce całował —
I prędzejby się Helios po pod ziemię schował
Niżby płakać przestali; lecz Odys ich z góry
Nabrał: »Dosyć tych kwileń! nuż tam z dworskich który
Nas podpatrzy i gachom co widział, wygada.
Pojednemu nam przeto wracać się wypada;
Ja pierwszy — a wy po mnie; uważać co dalej:
Nigdyby zalotnicy na to nieprzystali
By się łuk ten z kołczanem dostał w ręce moje —
Więc Eumej niech śmiało przekroczy pokoje
Z owym łukiem i odda mnie do rąk takowy.
Również trzeba nakazać aby białogłowy
Mocno te drzwi zaparły co idą na tyły —
A gdyby z wielkiej izby jakie dochodziły
Do nich jęki i łomot — to nic im do tego,
Siedzieć im przy robocie i pilnować swego. —
Filetiowi oddaję główne pod straż wrota;