Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/524

Ta strona została uwierzytelniona.

»O córo Ikarjosa, Penelopo zacna!
Żeby on cię miał dostać, rzecz wcale niełacna;
Oto się niekłopoczem; lecz to jedno trwoży,
By o nas niegadali ludzie jak najgorzej.
Mógłby rzec jaki Achiw podły, niedołęga,
Że z nas żaden wielkiego męża niedosięga,
Jeśli łuku Odyssa naciągnąć niezdoła —
Aż Bóg nadniósł jakiegoś błędnego warchoła,
Który jak nic łuk napiął i topory przeszył —
Świat by nas taką mową na wieki ośmieszył.«

Penelopa już miała odpowiedź w odwodzie,
Więc rzekła: »Eurymachu! trudno, by w narodzie
Dobrze o tych mówiono, co ten dom posiedli
Rozpustą zbeszcześcili, a dobytek zjedli.
Lecz tego wam niewstydno. Ten zaś człek przychodni
Tęgi wzrostem i kształtem, bo rodzice godni,
Z rodu wielcy, jak mówi, na świat go spłodzili —
Cóż złego byście w ręce ten łuk mu zwierzyli?
Uroczyście przyrzekam i to się dokona:
Że byle on łuk napiął z łaski Apollona,
W piękny chiton i chlenę chędogo przystroję,
Na postrach psom i ludziom w oszczep go uzbroję;
Miecz mu dam obosieczny, sandały na nogi
I odeszlę, gdzie pragnie, choć w najdalsze drogi.«

W tem nagle jej Telemach przerwał niecierpliwy:
»Matko! nic tu do łuku niemają Achiwy;
Ja jeden komu zechcę dać go, lub wziąść każę —