ności straci. — Podobna do szumiącego strumyka, odrazu zmieni się w stojącą wodę.
Nasz wiersz trzynastozgłoskowy, byle mu odjąć retoryczną nadętość i monotonię, łamać go tu i owdzie, odpowiednio do rzeczy, najlepiej godzi się z heksametrem a choć często niemoże go w sobie pomieścić, mieści w następnym, nieuwłaczając przezto wierności, która także powinna mieć swoje granice, jeżeli niechce grzeszyć wymuszonością. Zresztą w tłumaczeniu niniejszém miałem na baczeniu, aby Odysseja mogła być czytaną — i dlatego starałem się ukryć mozół pracy, a zarazem w tonie i kolorycie stylu, zachować linije i poważne kontury pierwotnego rysunku. Docierać do tekstu o ile się da najbliżej, a nieoddalać się od swobody oryginalnej kompozycyi — oto metoda, której się trzymałem. Czy ona zjedna czytelników dla Odyssei?
W przyjęciu tej długoletniej pracy — znajdę odpowiedź. —