Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/541

Ta strona została uwierzytelniona.

Bo innych gęsta strzała na ziem już pokładła.
Do nich więc Agelaos mówił by słyszeli:
»Drużbo! ten człek ostatnią strzałę wnet wystrzeli;
Mentor, ów czczy chełpliwiec, odbieżał go iście,
I on z swymi sam tylko główne trzyma wnijście.
Przeto nie wszyscy razem rzucajmy kopije.
Baczność; wprzód sześciu rzuca; czy który ubije
Odyssa i przy łasce Zewsowej dank zyszcze;
Reszta nic, byle w niego utopić ratyszcze —«
Tak rzekł — i naprzód owi co wskazał, rzucili; —
Lecz Pallas cel ich grotów, po drodze omyli.
Jakoż jeden przewiercił skroś odrzwia świetlicy,
Inny drzwi przebódł z dobrze spojonej tarcicy,
Owemu w ścianie uwiązł jesion ostro-kuty. —
A tak kopiami gachów żaden z nich nie skłuty.
Zatem Odys do swoich rzekł niezłomny niczem:
»Teraz dzieci! z kolei my na bój zakrzyczem:
Ciskać oszczepy w gachów! snać im dawnych zbrodni
Jeszcze mało, gdy na nasz żywot tacy głodni.«

Rzekł — i razem oszczepy wypuścili celnie:
Odys Demoptolema ugodził śmiertelnie;
Telemach Euryada, Eumej Elata
Zwalił kopią, a wolarz Pejsandra rozpłata;
I wszyscy ziemię gryźli na szerokim toku.

Na to gachy w kąt izby uciekli w natłoku;
A ci, przypadłszy, groty z trupów wyciągali.
Gachowie znów cisnęli kopiami zuchwalej;