Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/542

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale Pallas Atene zmyliła niektóre,
I tak, jeden w świetlicy odrzwiach zrobił dziurę,
Drugi przewiercił mocno spojone podwoje,
Inny w ścianie uwięził kutą włócznię swoję.
Tylko Amfimed zmacał Telemacha w ramie,
Ostrze, ledwo na skórce zostawiło znamie;
Toż Ktezippos w bark drasnął nad tarcz wystający
Pastucha i grot dalej poleciał warczący. —

Lecz drużyna, co twardo przy Odyssie stała,
Znowu celne oszczepy na gachów posłała:
Waligroda Odyssejs zabił Eurydama,
Telemach Amfimeda; kolej taka sama
Spotkała Polybosa, co legł z rąk pastucha, —
A wolarz Ktezippowi wywlókł z piersi ducha,
I tak mu urągając, zawołał radośny:

»Synu Politerzesa, o junaku sprośny!
Nie będziesz więcej chełpą bawił się w głupocie,
Bogom zostaw ten język, wzdy silniejsi od cię;
Masz wet za wet pamiętasz za podły gnat krowi
Coś go to żebrzącemu cisnął Odyssowi.
Gdy tak przymawiał pastuch kręto-rogich wołów,
Odys do Agelaja przyskoczył i w tułów
Wraził mu długi oszczep; więc w Ewenoryda
Telemach rzucał dzidę i wpruła się dzida
W sam brzuch, że aż na wylot ostrze przeleciało;
Padł przodem, i o ziemię tłukł się twarzą całą.
Tymczasem Ateneja wionęła pod stropem
Egidą ludo-bójczą, i jakby ukropem