Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

By im powrót zapewnić. Nad siły on robił;
Lecz druchów nie ocalił — każdy z nich się dobił
Sam, głupstwem własnem. Czemuż poświęcone stada
Heliosowi, pojadła niesforna gromada?
Za karę Bóg też niedał cieszyć się powrotem. —
Jak było? powiedz córo Diosa coś o tem!

Wszyscy inni uszedłszy srogiego pogromu
Krwawych bitw i burz morskich, wrócili do domu;
Jego tylko serdecznie do swoich, do żony
Tęskniącego, trzymała w skale wydrążonéj,
Nimfa Kalipso, z bogiń najcudniejsza kształtem,
Pragnąca go małżonkiem przy sobie mieć gwałtem.
A nawet, kiedy nastał w czasów kołowrocie,
Ów rok, iż z woli bogów o prędkim powrocie
Do Itaki mógł myślić — to jeszcze i wtedy
Nieujrzał swoich, końca niewidział swéj biedy.
Zgoła, wszystkim niebianom żal było tułacza;
Pozejdon sam mu tylko mściwy nieprzebacza,
I wciąż, póki nie wrócił do dom, ścigał w tropy.

Szczęściem bóg ten był odszedł aż na Etyopy
Zamieszkujące ziemi rubieże ostatnie,
A rozpadłe w dwóch ludów połowice bratnie;
Z tych jedni wschód, a zachód drudzy zamieszkali;
A gdy ci hekatombę sutą wyprawiali
Z byków i kóz, Pozejdon godował wraz z nimi.
Podonczas Zews olimpski ze zgromadzonymi
W pałacu swym bogami zasiadł, i w te słowa
Mówił on, rodu bogów i ludzkiego, głowa —