Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

Ciosem wnet, zaczepiając silniejszych liczebnie.
Widzisz więc, żeś się z mową wyrwał niepotrzebnie.
Dość tego, idźcie do dom, każdy do swej pracy.
Telemacha tam w drogę wyprawią już, tacy
Jak Mentor, Haliterses, oni, co od ojca
Datującą się przyjaźń mają dla mołojca.
Lubo sądzę, że z nami posiedzi on dłużej
Łowiąc wieści, i tej tam zaniecha podróży.»

Tak rzekł — i dał odprawę wiecującej rzeszy.
Rozprószyły się tłumy, każdy do się spieszy,
Zalotni zaś na dworzec Odyssa wtargnęli.

Telemach nad brzeg morski poszedł i w topieli
Ciemnych wód umył ręce Ateny wzywając:

»Bóstwo! ty, które wczoraj dom nasz nawiedzając
Rozkazałaś mi łodzią puścić się na morze
Za wieścią o mym ojcu zgubionym, co może
Wraca do nas; — lecz zamiar psują mi Achiwi,
A najbardziej gachowie gwałtowni i chciwi!»

Tak się modlił. Wtem Pallas stanęła na jawie,
Mentorowi podobna w głosie i postawie,
I do młodziana rzekła uskrzydlone słówko:
»Na przyszłość Telemachu nie trwóż, niedrwij główką!
Jeśliś po ojcu dostał moc i serce dzielne,
Którem słowa i czyny siał on nieśmiertelne,
Tedy podróż ta dla cię niebędzie daremną;
Lecz jeśli w żyły swoje wziąłeś krew nikczemną,