Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.

To rzekł — ona na wielkie Bogi mu przysięgła,
A przysiągłszy ‘ największem zaklęciem się sprzęgła.
I wino jęła toczyć wraz w kruże gliniane,
Mąkę zsypywać w miechy gęsto zeszywane.
On zaś poszedł do izby, gdzie gachów biesiada.

Teraz na inny fortel bierze się Pallada:
Wziąwszy kształt Telemacha, obiegła dokoła
Ulice miasta, wszystkim przykazując zgoła
Kogo tylko spotkała, by gdy noc zapadnie
Nieomieszkał przy łodzi stawić się gromadnie;
W końcu zaś u Nemona, co go Fronios rodzi,
O łódź prosiła, on jej nie odmówił łodzi.

Zgasło światło Heliosa, mrok poczernił szlaki;
Bogini łódź na morze pchnęła i wszelaki
Sprzęt zniosła, bez którego żaden niewybieży
Okręt na morze; potem, podal od wybrzeży
Aż do ujścia zatoki, łódź tę podprowadzi,
I napomnienia daje zebranej czeladzi.

Znowu na inny fortel Pallada się wzięła:
Spiesznie w dworzec boskiego Odyssa wionęła,
I tam, gachom snem słodkim zapruszyła oczy,
Że niejeden z pijących, gdy go sen zamroczy,
Czaszę z ręku upuścił. Więc się zataczając
Na spoczynek do miasta poszli niemieszkając.
Wtedy Zewsowa córa o oczach błękitnych
Wywoła Telemacha z głębi komnat szczytnych,
Mentorowi podobna i z głosu i twarzy: