Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 114.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Eugieniusz rozpieczętował list i przeczytał:
„Dowiedziałam się od ojca, że pan jesteś zwolennikiem muzyki włoskiéj. Byłabym bardzo szczęśliwa, gdybyś zechciał przyjąć miejsce w mojéj loży. W sobotę ma być Fodor i Pellegrini, spodziewam się więc, że mi pan nie odmówisz. Pan de Nucingen prosi wraz ze mną, żebyś pan zechciał być u nas na obiedzie. Obecność pańska będzie dla niego niezmiernie pożądana, bo uwolni go od pełnienia pańszczyzny małżeńskiéj, to jest od towarzyszenia mi do teatru. Nie odpowiadaj pan, tylko przybądź osobiście przyjąć me podziękowanie. D. de N.
— Pokaż mi pan list — rzekł stary, widząc, że Eugieniusz skończył czytać. Pan nie odmówisz, nie prawdaż? — dodał wąchając papier. — Jak to pachnie! Wszak to jéj palce dotknęły się do tego!
— Kobieta nie rzuca się tak pierwszemu lepszemu mężczyźnie na szyję — myślał student. — Ja-m potrzebny jéj, jako przynęta na de Marsay’a. Chyba żal wielki mógł skłonić ją do takiego postępku.
— No, o czémże pan myślisz? — zapytał ojciec Goriot.
Eugieniusz nie wiedział, że niektóre kobiety owéj epoki opanowane były szałem próżności; nie wiedział, że taka bankierowa gotowa była ponieść największą ofiarę, byle tylko ułatwić sobie przystęp do jakiego z domów na przedmieściu Saint-Germain. Moda ówczesna kazała przenosić nad wszystkie kobiety te, które miały przystęp do wybranego kółka z przedmieścia Saint-Germain; nazywano je paniami z Petit-Château, a pani de Beauséant, przyjaciółka jéj księżna de Langeais i księżna de Maufrigneuse zajmowały najpierwsze miejsce w ich gronie. Rastignac nie miał pojęcia o tém, jak namiętnie kobiety z Chaussée d’Antin pragnęły się dostać do wyższéj sfery, w któréj jaśniały konstelacye przynoszące chlubę płci pięknéj. Wszelako nieufność Eugieniusza nie przyniosła mu szkody; przeciwnie oziębiła go bardzo, a przez to pozwoliła mu postawić własne warunki, zamiast przyjmować je od innych.
— Tak jest, pójdę — powiedział.
Teraz ciekawość tylko wiodła go do pani de Nucingen, ale kto wie, czy namiętność nie popchnęłaby go ku téj kobiecie, gdyby ona wzgardziła nim na razie. Nie można wszakże powiedziéć, żeby obojętnie oczekiwał dnia jutrzejszego i godziny, w któréj miał ujrzéć baronową.
Pierwsza intryga jest dla młodzieńca prawie tak ponętna, jak pierwsza miłość. Pewność powodzenia wyrządza tysiąc błogich uczuć, do których się mężczyźni nie przyznają, a które stanowią cały powab niejednéj kobiety. Zbytnia łatwość powodzenia tak samo