Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 116.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

du powrócił do dziecinnego wieku. Żołnierze, co doświadczyli nieszczęść życia, co poznali niedobory, siły i przywileje słabości, zazwyczaj przepadają za dziećmi.
Dalej przed okrągłym stołem oświeconym astralnemi lampami, których jasny blask ćmił blade świece palące się nak[1] kominkiem, siedział chłopiec trzynastoletni i przewracał karty wielkiéj księgi. Krzyki siostry i brata nie przeszkadzały mu bynajmniéj, a na twarzy jego malowało się żywe zaciekawienie właściwe młodości. To zajęcie usprawiedliwiały zupełnie cuda Tysiąca i jednéj nocy oraz mundur licealny. Chłopiec siedział nieruchomy w postawie skupionéj, z łokciem opartym na stole i z czołem na ręku, któréj białe palce oddijały[2] na tle ciemném włosów. Światło padało z góry na twarz, zostawiało całe ciało w cieniu, i to nadawało mu podobieństwo do tych portretów, w których Rafael malował sam siebie, pochylonego, uważnego i myślącego o przyszłości.
Koło tego stołu także siedziała dorosła i piękna dziewczyna haftując przy krosienkach. Głowa jéj obciążona bogatemi zwojami czarnych włosów, ułożonych artystycznie, odbijających światło, pochylała się i podnosiła kolejno nad robotą. Helena sama przez się stanowiła obraz i warta była uwagi. Piękność jéj odznaczała się rzadkim charakterem siły i wykwintu zarazem. Rzut włosów jéj był tak potężny, że chociaż były starannie przyczesane, mnóstwo upornych kędziorów strząsało się energicznie nad karkiem. Brwi bardzo gęste i regularne rysowały się wybitnie na białości gładkiego czoła. Nad wierzchnią wargą pod greckim nosem doskonałego rysunku także ciemne tony świadczyły o męzkiéj odwadze. Ale przytém wdzięczna okrągłość form, wykończenie owalu twarzy, przezroczystość delikatnéj płci, rozkoszna miękkość ust, a nadewszystko świętość jéj dziewiczego spojrzenia, nadawały téj energicznéj piękności cały urok kobiecy i cudną skromność, jakiéj żądamy od tych aniołów spokoju i miłości. Nie było jednak nic wiotkiego w téj młodéj dziewczynie, serce jéj musiało być równie słodkie a dusza równie hartowna jak kształty jéj były wspaniałe i twarz urocza.
Była równie milcząca jak jéj brat starszy i zdawała się pogrążoną w jedném z tych dumań dziewiczych często uchodzących uwagi ojca a nawet niepojętych dla matek; w ten oposób nie podobna było odgadnąć, czy uczucie tajemnicze przesuwające się po jéj twarzy niby chmury po czystém niebie, należało przypisać grze światła, czy téż jakim ukrytym cierpieniom.

Mąż i żona zupełnie w téj chwili zapomnieli o starszych dzieciach. Kilka razy tylko badawcze spojrzenie generała objęło tę milczącą scenę, która na drugim planie pokazywała cudne ziszczenie

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – nad.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – odbijały.