Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 130.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale — mówił znowu generał nie ważąc się już nawet wskazać jéj nieznajomego — nie wiész nawet, czy on chce ciebie.
Morderca postąpił ku Helenie, piękność jéj, jakkolwiek skromna i skupiona, była w téj chwili jakby opromieniona wewnętrznem światłem, którego odbłyski rozjaśniały, wyraźnemi czyniły najdrobniejsze rysy i najdelikatniejsze odcienie. On rzucił na tę cudną postać łagodne chociaż pełne błyskawic spojrzenie i wyrzekł głosem zdradzającym głębokie wzruszenie:
— Ukocham cię dla ciebie saméj i zarazem odwdzięczę się twemu ojcu za te dwie godziny istnienia, jakiemi mnie obdarzył, — nie przyjmując podobnéj ofiary.
— I on także, i on mnie odpycha — zawołała z rozdzierającym wyrazem Helena. — A więc żegnajcie wszyscy, pozostaje mi śmierć tylko.
— Cóż to znaczy? — zapytali razem i ojciec i matka.
Pozostała milcząca i rzuciwszy na margrabinę wymowne spojrzenie, spuściła wzrok ku ziemi.
Od chwili, w któréj generał i jego żona po daremnéj próbie walki z nieznajomym, który zostawał tu wbrew ich woli, ulegli potędze piorunującéj jasności jego wzroku, oboje byli poddani dziwnemu obezwładnieniu, uśpiony umysł nie był zdolny oprzéć się niepojętéj sile, jaka niemi władała. Dla nich powietrze było duszne, oddychali z trudnością, nie mogąc zdać sobie dokładnéj sprawy z tego, co stan ten sprawiało, chociaż jakiś głos wewnętrzny ostrzegał ich, że powodem ich bezsilności był ten czarodziejski nieznajomy.
Wśród tego moralnego konania generał odgadł, iż powinien usiłować utrzymać chwiejący się rozsądek córki, pochwycił ją wpół i zaniósł w zagłębienie okna daleko od mordercy.
— Moje najdroższe dziecko — rzekł do niéj pocichu — gdyby jakaś niepojęta miłość zrodziła się nagle w twojém sercu, twe życie niewinne, twa dusza pobożna i czysta, twój silny charakter dałyby ci moc potrzebną do zwalczenia chwili szaleństwa. Twoje postępowanie kryje więc jakąś tajemnicę. Słuchaj więc! moje serce jest dla ciebie pełne pobłażania, możesz mi wszystko powiedziéć, a choćbyś nawet rozedrzéć je miała, potrafię, moje dziecię, nakazać milczenie własnym cierpieniom i zachować twoję spowiedź w tajemnicy. Czy zazdrościsz miłości, jaką mamy dla twoich braci i siostry? Czy masz w sercu jakie nieszczęśliwe przywiązanie? Czy sama czujesz się nieszczęśliwą? Mów. Wytłómacz mi przyczynę, dla któréj chcesz opuścić rodzinę, odebrać nam największą pociechę, rozstać się z matką, z braćmi, z małą siostrzyczką.
— Mój ojcze — odparła — nie kocham się w nikim i nie jestem