Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 156.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sprawiał nieopisane wrażenie, budził nie obawę, nie litość, ale jakieś pośrednie uczucie, łączące w sobie wszystkie ich odcienie. Wreszcie sam rodzaj zmarszczek pokrywających jéj rysy, bladość cierpiącego spojrzenia, wszystko to świadczyło o łzach niespłakanych, które spadały na serce.
Nieszczęśliwi, przywykli spoglądać w niebo, ażeby zanosić mu skargi na nędzę téj ziemi, odnaleźliby łatwo w spojrzeniu téj matki bolesne nawyknienia modlitwy bez słów, wznoszonéj cochwilnie i lekkie oznaki tych tajemnych zadraźnień, które w końcu niweczą kwiat uczuć a nawet niweczą macierzyństwo.
Malarze mają barwy dla podobnych portretów, ale słowa niezdolne są oddać je wiernie; istnieją bowiem w tonach cery i w wyrazie twarzy zjawiska niewytłómaczone, które odczuć się dadzą za pomocą wzroku, gdy tymczasem poeta opowiedziéć może wypadki zrządzające tak straszne zmiany fizyognomii, ażeby je zrozumiałemi uczynić.
Twarz pani d’Aiglemont świadczyła o burzy spokojnéj i zimnéj, o tajemnéj walce pomiędzy heroizmem macierzyńskiéj boleści a niedoskonałością naszych uczuć skończonych, które nieskończoności podołać nie mogą. Cierpienia te nieustannie powtarzane wytworzyły w niéj coś chorobliwego. Zapewne wzruszenia zbyt gwałtowne fizycznie nadwerężyły to macierzyńskie serce, i choroba, może anewryzm, zagrażała życiu, choć sama o tém nie wiedziała. Prawdziwe zgryzoty są zazwyczaj spokojne, zdają się drzemać w głębokiém łożysku, które sobie wyrobiły, ale niszczą życie nakształt tego straszliwego kwasu, co kryształ nawet przejada.
W téj chwili dwie łzy spłynęły po licach margrabiny, powstała nagle, jakby uczuła boleść dotkliwszą od innych. Zapewne zwątpiła o przyszłości Moiny. I przeczuwając wszystkie nieszczęścia, jakie córkę jéj spotkać miały, nieszczęścia własnego życia spadły jéj na serce.
Położenie téj matki stanie się zrozumiałe, skoro opiszemy położenie córki.
Hrabia de Saint-Hereen wyjechał od sześciu miesięcy dla spełnienia misyi politycznéj. Przez czas jego nieobecności Moina, która do wszystkich żądz modnéj kobiety łączyła kapryśne zachcianki zepsutego dziecka, bądź-to z nierozwagi, ażeby dogodzić swéj próżności kobiecéj, bądź-to dla spróbowania swéj władzy bawiła się namiętnością człowieka przebiegłego ale bez serca, który okazywał dla niéj jednę z tych miłości gwałtownych z pozoru, gdzie jednak mieszają się wszystkie próżnostki i ambicye światowe salonowca. Pani d’Aiglemont, któréj długie doświadczenie dało naukę życia, znajomość ludzi i pokazało niebezpieczeństwa świata, śledziła wzrost